Uprzedzam, że będzie sporo fotek niekoniecznie z ciuchami..
Jeśli nie chce się Wam ich oglądać, to daruję.
Na dodatek są nieaktualne - lipcowe;)
Z tym kogutem i zmalowanymi kwiatami na kiecce, chyba wpasowałam się w klimat Kazimierza..
Koguty z ciasta królują tam na każdym straganie, a dlaczego, zapraszam tutaj:)
O malarza zaś, można się potknąć na chodniku;)
"Gęsi pipet" wydał mi się ciekawą potrawą...niestety syn pragnął Mc`Donalda;))
Dowód na to, że Kazimierz Dolny leży naprawdę nad Wisłą:D
Ponieważ zamek był w modernizacji, czyli w dyskretnej odbudowie ;) i oficjalne wejście na wzgórze tzn. schody było nieczynne, trzeba się było do niego wspiąć taką ścieżką.
Moje gramolenie było na "pych". Jako, że byłam w śliskich sandałach - mąż nadawał mi rozpędu popychając mnie z "leksza" od czasu do czasu:D
Wieża była niestety zamknięta:(
Trza chyba będzie tutaj wrócić aby ją zdobyć:D
Kazimierz, to bardzo urokliwe miasteczko...
Naprawdę przeniosło mnie w czasie...
A poniżej już Nałęczów, do którego wpadliśmy w drodze powrotnej.
W Nałęczowie można pospacerować obok romantycznego stawu...w którym jak się okazało przy bliższym podejściu dryfowały wymęczone upałem ryby...
Nakarmić łabędzie... pojeżdzić na rowerku...;)
Pogadać z Panem Prusem i oczywiście napić się paskudnej wody;)
A niżej bonus dla fanów "Rancza".
Kilka ujęć z Radzynia Podlaskiego:D
Wszak, to tutaj przyjeżdża Solejukowa i reszta mieszkańców Wilkowyj, aby pozałatwiać ważne sprawy:))
Lipiec 2012 |
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Spódnica - TopShop, allegro
Top - Butik
Torebka - Primark
Sandały - CCC
Okulary - C&A
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kazimierz Dolny / jak ja tam dawno nie byłem..
OdpowiedzUsuńOczywiście jak zawsze świetnie wyglądasz! :)
dzięki Łukasz:))
UsuńByłam w czasach szkolnych w tym mieście. Zaciekawiłaś mnie tą relacją, fajnie by było tam wybrać się ponownie.
OdpowiedzUsuńCzy to Krecik w samochodzie? Ahoj! ;)
krecik! a jakże! wszędzie z nami jeżdzi, a w Czechach zakupiony, więc prawdziwy:D
UsuńŚliczna spódnica:)
OdpowiedzUsuńFajniutkie zdjęcia. Byłam w Nałeczowie bardzo dawno temu ale pamiętam,że ma swój niepowtarzalny klimat.
OdpowiedzUsuńto prawda...ma swój klimat...taki troszeczkę PRL-owski, ale na plus;)
UsuńO Kazimierz i Nałęczów - bardzo często tam bywam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ;)
a ja pierwszy raz:)) ale warto było!
Usuńcudny kazimierz!
OdpowiedzUsuńzgadza się:))
Usuńlipcowe, ale za to jakie jare ;D
OdpowiedzUsuńFajna relacja, Kazimierz jest piękny, ma klimat.
Wyglądałaś świetnie, ta spódnica zdecydowanie Ci pasuje. (kogucior też hehehe ). Scieżka wspinaczkowa na Zamek wygląda dość stromo, chyba, że zdjęcie kłamie ;) Jak stromo, to ja już bym kwiczała ze strachu ;)))
Ee tam,Nałęczowianka wcale nie jest taka paskudna ;)) (oczywiście obrobiona, z butelki hehe).
bo była stroma! sama bym tam nie wlazła - mąż mnie z tyłu asekurował i popychał;)))
UsuńNałęczowianka z butelki na pewno o wiele lepsza:D coś nie mam przekonania do tych wód zdrojowych;)
Pasuje Ci taki kolor włosów :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
dziękuję:)
Usuńkoszulka z kogutem jest rewelacyjna!!
OdpowiedzUsuńwiem:D
UsuńSpódnica śliczna:))Od dawna mażę o wyjeździe do Kazimierza tylko że moje marzenia bardzo powoli się spełniają:))z przyjemnością obejrzałam zdjęcia:))Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńnaprawdę warto odwiedzić Kazimierz...malutki, ale ma coś w sobie:)
OdpowiedzUsuńCzy jest jeszcze miejsce w Polsce, gdzie twoja stopa nie powstała? :D
OdpowiedzUsuńchyba mi życia zabraknie na te miejsca:D
UsuńZazdroszczę Ci tych wakacyjnych (i nie tylko) wycieczek. Często chyba robicie wypady? Mój mąż z tych stacjonarnych i ciężko go gdzieś wyciągnąć :(
OdpowiedzUsuńA kogut- ryj się sam cieszy na jego widok :D
hehehe, kogut jest jedyny w swoim rodzaju:D w czasie wakacji jeżdzimy ile się da, a przez resztę roku jak się uda, bo wszystkie weekendy są zajęte meczami;)
Usuńmąż mój bardziej mnie wyciąga, bo to ja jestem ta stacjonarna;)
ale tam ktoś beznadziejny obraz malował....i to za pieniądze potem sprzedawał?
OdpowiedzUsuńu nas się to nazywa,że odwala manianę:)hihi,
moje dziecko tak w przedszkolu malowało haha :)
fajna wycieczka,zazdroszczę!
niejedne bohomazy za grubą kasę poszły;)
UsuńTeż mam krecika, tylko większego, pacynkę, z Pragi pamiątka! Wolałam pierścień Arabelii, ale nigdzie nie było:D:D
OdpowiedzUsuńA w Kaziu byłam ostatnio kilkanaście lat temu:(
Solejukową mnie rozwaliłaś:D Kocham babę!
no patrz! o pierścieniu zapomniałam...może mieli w sklepie;)
OdpowiedzUsuńa Solejukowa, to wymiata!!!:D
Uwielbiam tą Twoją bluzkę z kogutem :) i Ranczo też jest rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńWłaśnie takich miejsc, miasteczek mi tu w USA brakuje..
OdpowiedzUsuńJak patrzę na te foty to mi jeszcze bardziej przykro, że to już koniec lata...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńI dalas sie na McDonalda namowic?:) Spodnice juz podziwialam, nawet chcialam ci ja kiedys z tylka zedrzec ale po glebszym zastanowieniu doszlam do wniosku, ze na moj zad nie wejdzie wiec sobie ja miej :)
OdpowiedzUsuńFajnie się zwiedza z Tobą:) Wyglądasz super!
OdpowiedzUsuńDokładnie - bardzo fajne zdjęcia ! Podoba mi się torebka : )
Usuńdzięki babki:))
OdpowiedzUsuń