Zawsze powtarzam, że trzeba cieszyć się życiem,
bo nigdy nie wiadomo co i kiedy może nas trzasnąć...
No i mnie właśnie trzasnęło...
2 tygodnie temu...
Tak solidnie, że o siedzeniu na kompie nie było mowy...
Na przejściu dla pieszych
zostałam uderzona przez samochód, który zatrzymał się aby mnie przepuścić...
Najechał na niego ten z tyłu...
Nie, nie przebiegałam, nie wymuszałam, auto nie hamowało gwałtownie...
Uważałam...
To ten, nie nazwę go konkretnie, tak pędził, że aż mu cały przód odpadł,
gdy przywalił w stojący już samochód.
A ja, mając jeden krok do chodnika,
wyleciałam na środek jezdni i walnęłam w nią głową..
Cieszę się, że żyję!
Cieszę się, że nie odpadło mi pół czaszki i mam całą twarz!
Że tylko dwa żebra mam złamane!
Że krwiak w nodze się wchłonie i przestanę kuleć!
Bo różnie mogło być...
Trudno...
Tej zimy już po mrozie nie poskaczę ;)
Mam tak jak zawsze chciałam - zimowanie pod kołderką ;)
Kurde... Trzeba uważać z tymi marzeniami :p
Powoli dochodzę do siebie...
I powracam do blogowania...
Na razie wspomnieniem czerwonej sukienki,
w której hasałam w 10 stopniowym mrozie :D
Fot. Mąż :))
Dziękuję wszystkim za wsparcie!
Za rozmowy telefoniczne i pisane :D
Za niespodziewane upominki :))
Chyba, to jeszcze nie był mój czas, bo w locie na asfalt,
nie przewinęło mi się przed oczami całe życie...
Myślałam tylko o tym, że mam na nogach turkusowe kalosze
i będą mnie w nich wozić po całym szpitalu :D
Tak, tam na tych noszach, to chyba jestem ja...
Drugi dzień po wypadku. |
Wszystkiego dobrego! Zdrowiej szybko, odpoczywaj i wracaj do nas szybko! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję z całego serca!!! :)))
UsuńEdytko Ty wiesz, czego Ci życzę.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mooocno!!! Milion buziaków!!!
I zapomniałam dodać, że nie tylko czerwoną sukienkę, w której wyglądasz prześlicznie, jeszcze założysz, ale inne też. :)
OdpowiedzUsuńBasiu, wiem! ;)))
UsuńDamy radę! Jeszcze niejedną sukienkę założymy!
Basiu, trzymaj się cieplutko!!!
Buziaki!!!
Jak widać anioł czuwał, życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Pozdrawiam serdecznie Ewa
OdpowiedzUsuńHehehe, nade mną chyba cuś innego;)) Ale ważne, że czuwało:))
UsuńDziękuję Ewa:*
To straszne! Kto tym ludziom dał prawo jazdy! Ostatnio za każdym razem, gdy mnie przepuszcza jakieś auto, sprawdzam, co robi następne. Tak nigdy nie było, ostatnio jakaś plaga, widuję czasem na filmach z monitoringu. Cud, że żyjesz. Ten człowiek powinien Ci wypłacać rentę przez kilka lat, wrrr.
OdpowiedzUsuńJa też zawsze uważam...To następne było w takiej odległości, że nawet mi do głowy nie przyszło, że nie zwolni...A jednak...
UsuńDziewczyna na miejscu straciła prawko...Na szczęście żyję i nie jestem okaleczona...
Ale, gdyby na moim miejscu było dziecko...Różnie mogłoby być...
Oj Edytko, to straszne jest, że musisz tak cierpieć!!! Jakiż ten los jest przewrotny. Takie zdarzenia utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie warto jest przejmować się pierdołami i lecz cieszyć się każdym dniem :)!!!
OdpowiedzUsuńW czwartek rano byłam świadkiem podobnej sytuacji. Dochodzę do świateł. Zapala się zielone. Dziewczyna idąca przede mną wkracza raźno na pasy, a tu nagle wjeżdża na nie samochód!!! Pół sekundy i przejechałby dziewczynę na zielonym dla pieszych!!! Pan zahamował już za pasami i gestykulując próbował się usprawiedliwić!!! Pacan jeden!!! Byłam w szoku... Teraz czy świeci się czerwone, czy zielone rozglądam się 10 razy zanim przejdę przez jezdnię!!!
Pamiętam Twoją sesję w czerwonej sukni :)!!! Przepięknaś tam bardzo :)!!! Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia i wielu takich pięknych sesyjek :)!!@
Żebyś wiedziała Justynka!Jedna chwilka i człowieka może nie być...
UsuńKurcze... Nie mamy szans w starciu z autem... Ten, który mnie trzasnął, stał już...Ale ten z tyłu miał taką siłę, że go wepchnął na mnie! Szok...
A w tej sukni marzy mi się sesja w makach... Trza szybko robić, bo nigdy nie wiadomo...;)))
Buziaki!!!
Fantastyczna sesja z czerwoną sukienką! Bardzo mi się podoba. Wracaj szybko do zdrowia :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te zdjęcia! Chyba co roku będę je wspominać:))
UsuńDziękuję Jolu:))
To dobrze że w miarę szczęśliwie się skończyło. Ja codziennie dojeżdżam samochodem do pracy i chyba jestem przewrażliwiona bo zwalniam przed każdym przejściem dla pieszych. Wolę być ostrożna i nawet przesadzać ale nie mieć nikogo na sumieniu.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam! Bo naprawdę mogłoby być rozmaicie...
UsuńTa dziewczyna, która to wszystko spowodowała, chyba w ogóle nie zwolniła...Masakra jakaś...
Zdrowiej kochana:))dobrze że tak to się skończyło:)))szkoda słów na bezmyślnych kierowców:))Pozdrawiam serdecznie i ściskam mocno:))))
OdpowiedzUsuńReniu, to szok, że człowiek nie może czuć się bezpiecznie nawet jak stosuje się do zasad bezpieczeństwa...
UsuńDziękuję:*
Ja się boję kierowców, sama też się boję być kierowcą, chociaż mam prawko ze 20 lat. Sesję pamiętam, jest dla mnie gotowcem odpowiedzią, gdyby mnie ktoś u mnie na blogu pytał, czy mi nie zimno 😂 Zdrowiej💪💪💪😘
OdpowiedzUsuńJa się też boję i uważam jak się da...Ale jak widać, to jeszcze za mało;)
UsuńHahaha:D Pamiętam, jak w tamtym roku tak mówiłaś:D
Zdrowieję! Dzisiaj sama włosy umyłam! To co z nich zostało;))
Jeszcze się z znami pomęczysz trochę moja droga!!!!Zdrówka życzę,wielu udanych sesyjek i miłego dnia!!!
OdpowiedzUsuńI ja Was pomęczę:D
UsuńDzięki wielkie!!!!
Tak jak piszesz, dobrze, że tak się to skończyło. Niebawem będziesz hasać po wiosennej trawie, mrozów nie ma co żałować. Tą sesję też pamiętam i podziwiam, że się tak poświęciła świata, brrr..
OdpowiedzUsuńZdrowiej szybko, zrastaj się ładnie :)) Buźka 😘
Miało być poświęciłaś, ach te słowniki i tablety.
OdpowiedzUsuńHahaha :D Jako zmarzluch, poświęciłam się podwójnie:D
UsuńTeż się cieszę, że jest jak jest... Przemęczę się, ale będzie dobrze:))
Buziaki!!!
Ważne, że jesteś cała (pomijając te biedne żebra). I jak tu przewidzieć, że jak jeden samochód Ciebie przepuszcza, to jakiś inny z tyłu w niego właduje :(. Aż mi się przewraca w brzuchu jak sobie to wyobrażam, a co dopiero to przeżyć. Trzymaj się dzielnie, ale Ty zawsze jesteś dzielnym, pięknym i optymistycznym "promykiem" w naszej blogosferze. Buziaki!!!
OdpowiedzUsuńJak sobie pomyślę, co mogło mi się jeszcze przytrafić na tych pasach...to w sumie jestem cała:D
UsuńNo, nie przewidzisz... A nawet odblask noszę i na jasno byłam ubrana... I przejście jest oznaczone i miga z daleka...
Trzymam się, bo wiem, że inni mają gorzej, a ten mój wypadek w porównaniu z nimi, to pikuś...
Buziaki!!!
Pamiętam Kochana jak pod jednym z moich ostatnich marudzących postów napisałaś, że nie uwierzę, ale Ty też teraz łapiesz doły, to był pierwszy mały smuteczek o Tobie, by za chwilę przywalić dużo większym. Naprawdę już człowiek nie wie jak się na tych drogach zachowywać. Ja zawsze irytuję wszystkich kierowców, bo nie zacznę przechodzić póki na obu pasach nie staną i okazuje się, ze to czasem i tak nie wystarczy. Zdrowiej Kochana, czekamy na Twoje Fenomenalne też posty z utęsknieniem :) I już nie dołuj chociaż Ty proszę :) Buziaki :)
OdpowiedzUsuńNo...Bo i ja mam doły...Ale staram się z nich wychodzić jak najszybciej...Aczkolwiek różnie z tym bywa... Dlatego na blogu nie dołuję...Tylko czasami ;)
UsuńOla, ja też zawsze sterczę uparcie póki się nie zatrzymają...Ostatnio na mnie trąbli!
No i co?! Kiszka! Przywalił mnie i tak...Ale na szczęście nie tak mocno:D
Buziaki!!!
Pamiętam tę sesję, dobrze , że ja przypomniałaś. Włożysz i to jeszcze nie raz!
OdpowiedzUsuńZdrowiej kochana, zdrowiej...całe szczęście, że tak się skończyło. Buziaki wielkie posyłam...
Trzeba wierzyć w siebie i ie poddawać się. Sesja zdjęciowa bardzo super. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuń